Dr Gabriele Kuby: "Jesteśmy na drodze do nowego totalitaryzmu. I to będzie totalitaryzm przekraczający nasze wyobrażenia"
Prezentujemy fragmenty konferencji prasowej z udziałem dr Gabriele Kuby*, która poprzedziła konferencję "MIEJMY ODWAGĘ UCZYĆ I WYCHOWYWAĆ". Konferencję prowadził Jacek Karnowski, red. naczelny tygodnika "wSieci". *- Dr Gabriele Kuby - (ur. 1944 w Konstancji, w Bawarii) socjolog, publicysta, krytyk społeczny, autorka wielu książek i wykładów, występuje jako niezależny ekspert. Po ponad 20 latach zajmowania się ezoteryką, w 1997 roku postanowiła wstąpić do Kościoła Katolickiego. Od tamtej pory siłę swojego przekazu czerpie z wiary w Jezusa Chrystusa. Jej mottem są słowa Edyty Stein: „Kto szuka prawdy znajduje Boga”.
Jak doszło do tego, że zajęła się pani ideologią gender? Jaka jest pani motywacja?
Podtytuł mojej książki "Globalna rewolucja seksualna" brzmi: "Likwidacja wolności w imię wolności". Tak bowiem widzę ten proces. I dlatego z takim zaangażowaniem walczę, tak się angażują w powstrzymywanie tego zjawiska. Skąd wzięło się to moje powołanie? To jest bardzo osobista sprawa. Nie będę jednak ukrywała, że wynika to z mojego chrześcijańskiego zaangażowania. Po 20 latach poszukiwań, w wieku ok. 50 lat, stałam się katoliczką. I to zmieniło bardzo mocno moje socjologiczne spojrzenie na społeczeństwo. To bardzo wyostrzyło mój wzrok socjologiczny, dostrzeganie pewnych zjawisk.
Na ile dostrzeżenie zagrożenia ze strony ideologii Gender zmieniło pani postrzeganie świata?
Mam trójkę dzieci w wieku ok. 30 lat. I chcę, by moje dzieci miały przyszłość, chcę, by społeczeństwo miało przed sobą przyszłość. Jan Paweł II, wasz i nasz wielki papież, sformułował pojęcia "cywilizacji śmierci" i "cywilizacji życia". I rzeczywiście, żyjemy w kulturze śmierci, co pokazują nam wskaźniki demograficzne. Dlaczego politycy nie angażują wszystkich sił, by zmienić trend demograficzny? W Polsce, podobnie jak w Niemczech, wskaźnik urodzeń na 1 kobietę to zaledwie 1.3 dziecka. Ideologia Gender chce zniszczyć tożsamość kobiety i mężczyzny. Jest więc skierowana przeciwko rodzinom. Jest skierowana przeciwko macierzyństwu. To jest niszczycielska ideologia przyspieszająca negatywne procesy w sposób przerażający.
Pani często mówi, że to jest nowy totalitaryzm, że tak groźnej ideologii jeszcze nie było. W Polsce, w kraju z doświadczeniem komunizmu, to brzmi bardzo mocno, uważamy za najgroźniejsze totalitaryzmy XX-o wieczne. Jak pani uzasadnia twierdzenie o szczególnym zagrożeniu ze strony gender?
W Niemczech z kolei, gdy ktoś powie, że jest coś gorszego od nazizmu, to od razu może wyjeżdżać z kraju, emigrować.
Zapraszamy do Polski!
(Śmiech) Oba totalitaryzmy, nazizm i komunizm, związane były z widocznym, oczywistym dla wszystkich terrorem. To, co dzieje się teraz, to - używając pojęcia papieża Benedykta XVI - rewolucja antropologiczna. Kim jesteśmy jako człowiek? Czy to prawda, że jesteśmy kobietami i mężczyznami? Czy nie jest tak, że bez tej prawdy nie da się żyć zdrowo i normalnie? Czy możemy swoją tożsamość płciową dowolnie wybierać, jak twierdzi ideologia Gender? Czy naprawdę heteroseksualizm i homoseksualizm są równie wartościowe? Czy do tego stopnia, że możemy przedstawiać je dzieciom w przedszkolach jako równoprawne propozycje? Badania naukowe pokazują przecież, że praktyki homoseksualne mają ogromny wpływ zarówno na zdrowie psychiczne, jak i fizyczne. Dlaczego nie możemy o tym mówić dzieciom? Musimy o tym mówić! A tymczasem gdy próbujemy to mówić, słyszymy zarzut dyskryminacji. W Rosji cały parlament zdecydował o zakazie propagandy homoseksualnej w szkołach. To nie jest ustawa o karaniu homoseksualistów, skazywaniu ich do więzienia, czy publicznym piętnowaniu. Media jednak nie przejmują się treścią ustawy - przedstawiają ją jako wielką opresję. Pojawia się nawet pomysł zbojkotowania Igrzysk Olimpijskich w Soczi, z tego powodu, że parlament Rosji chce chronić dzieci przez propagandą homoseksualną. To wszystko idzie w kierunku szaleństwa.
Podaje pani, że w samych Niemczech jest 170 stanowisk profesorskich związanych z Gender. To pokazuje, że mamy już bezmyślnie pędzący wehikuł, w którym stawką są dobra materialne i kariery. Nikt już nie zastanawia się, czy to w ogóle ma jakiś sens, dokąd to prowadzi. I później znów nie będzie winnych, znów wszyscy będą mówili, że nic nie wiedzieli, że wykonywali tylko polecenia.
Tak, to prawda, mamy w Niemczech 170 stanowisk profesorskich i 46 instytutów zajmujących się sprawami płci. Młode pokolenie akademickie poddane zostało praniu mózgów. Chcą pracować, więc tam znajdują pracę, w której jednak są tak kształtowani, że zaczynają wchodzić do szkół i przedszkoli, w celu przebudowy świadomości dzieci. Nie wiem, kto z was jest ojcem czy matką, ale znacie wszyscy dzieci. I nie wiem, czy chcielibyście, by wasze dzieci zostały w przedszkolu zseksualizowane, by były zachęcane do seksualnych zabaw, masturbacji. Kto z rodziców tego chce? Kto chce narażać dzieci na takie zagrożenia psychiczne i zdrowotne? Ale oporu nie ma. Nawet Kościół niemiecki milczy. I jestem szczęśliwa, że mogę przestrzegać przed tym zagrożeniem Polaków. W Polsce ta sprawa nie zaszła jeszcze tak daleko. Komunizm stanowił swego rodzaju ochronę przed tymi zjawiskami, przed rewolucją obyczajową. Teraz wydaje się, że będzie próba jak najszybszego nadrobienia tych "zaległości". Trzeba się bronić. I bardzo się cieszę, że np. na Słowacji Konferencja Episkopatu zdecydowała, że każdy ksiądz otrzyma moją książkę.
Jak coś tak szalonego mogło zajść tak daleko? Jak ludzie mogą wierzyć, że płeć można wybrać niezależnie od własnej fizyczności? Jest to tak sprzeczne z ludzkim doświadczeniem, że pośrednio pokazuje, jak bardzo można manipulować ludźmi.
Muszę przyznać, że choć zajmuję się tą sprawą bardzo intensywnie, to właściwie nie mam na to pytanie przekonującej odpowiedzi. Na pewno ważnym czynnikiem jest fakt, że elity władzy chcą ograniczyć liczbę ludności na świecie. Seksualizacja dzieci, likwidacja tożsamości płciowej, zniszczenie rodziny - to wszystko prowadzi do tego, że ludzie nie chcą być rodzicami. Homoseksualizacja też prowadzi do ograniczenia liczby ludności na świecie. Za sprawą Gender człowieka wyrywa się z korzeniami. I tak mamy dziś duże problemy z tożsamością. I teraz mamy jeszcze kwestionować własną płeć! Za tym stoją światowe elity władzy i elity finansowe. Widocznie mają jakiś interes w tym, by wykorzenić człowieka.
Pani cytuje wiceprezydenta Kenii, który naciskany w sprawie programów genderowych, także przez USA, powiedział: "Prezydent Obama jest ważnym człowiekiem, ale my wierzymy w Boga". Dlaczego opór przeciwko temu szaleństwu jest głównie oporem na gruncie wiary? Dlaczego nie protestują ludzie wyrastający z tradycji racjonalnej, oświeceniowej? To przecież prowadzi do katastrofy.
Żyjemy w społeczeństwie hiper-zseksualizowanym. To dotyczy nas wszystkich. Bez przerwy jesteśmy poddani presji obrazów, które stymulują naszą seksualność. Ośmielam się mówić, że większość ludzi żyje w pewnym nieporządku seksualnym. Albo w związkach nieformalnych, albo są sobie niewierni, albo korzystają regularnie z pornografii. W Niemczech 20 proc. chłopców między 12 a 17 rokiem życia ogląda pornografię codziennie! Jaki oni mają obraz kobiety, miłości, małżeństwa? Taki nieporządek seksualny powoduje, że człowiek jest oślepiony, i nie jest zainteresowany oporem, refleksją. Tacy ludzie chętnie słuchają uspokajających głosów, które mówią: wszystko jest w porządku, róbcie co chcecie. I sami zaczynają głosić, że nareszcie udało się im wyzwolić spod wpływu opresywnego Kościoła. I to dlatego nie ma w sprawie gender czujności ani oporu. Na szczęście jest nadal wielu ludzi, którzy umieją dodać dwa do dwóch. Dziś potrzebujemy organizacji, która uczyni nasz opór widocznym. Trzeba wyjść na ulice, trzeba organizować demonstracje przed ministerstwem edukacji. Homoseksualiści organizują marsze, czemu my nie organizujemy własnych? I nie marsze 2 tysięczne, ale 200 tysięczne.
Do zmiany potrzebujemy też dobrych mediów. Trzeba odbudować dobry system medialny. Choćby po to, by media informowały o oporze.
Praktycznie wszystkie wielkie media na świecie są w rękach lewicowych, także w rękach homoseksualistów. Ale np. we Francji w ciągu jednego roku powstał naprawdę masowy ruch protestu przeciwko "małżeństwom homoseksualnym" . To były miliony. Media oczywiście pomniejszały skalę - w Niemczech mówiono o dziesiątkach tysięcy. Te francuskie demonstracje spotkały się z bardzo brutalną reakcją policji. Nic dziwnego, bo jesteśmy na drodze do nowego totalitaryzmu. I to będzie totalitaryzm przekraczający nasze wyobrażenia, ponieważ era cyfrowa stwarza wielkie możliwości nadzoru nad ludźmi. Np. wszystkie nasze maile są zapisane, poddane inwigilacji, nasze ruchy na google'u są rejestrowane i zapisywane. Najwyższy czas stawić temu opór. Oczywiście, ten opór coś nas musi kosztować. Także dziennikarzy. Stawiając opór, macie małe szanse na kariery w mediach mainstreamowych. Np. moja książka nie została omówiona przez żadne tego typu medium. Mimo tego, pojawiło się już trzecie wydanie.
Czy opór może być skuteczny? Może trzeba budować nisze, by przeczekać ten czas szaleństwa? Z perspektywy Polski wygląda to na zbliżające się tsunami, niszczące kulturę i cywilizację.
To jest tsunami. Za tym stoją miliardy Unii Europejskiej, ONZ, najwyższej finansjery. I nie będzie żadnych nisz. To jest fałszywa nadzieja, że chrześcijanie schowają się na jakiejś wysepce, na której przeżyją. Takiej wysepki nie będzie. Powstają ustawy "antydyskryminacyjne". Doszliśmy do tego, że rodzice nie mogą mówić dzieciom, że homoseksualizm nie jest czymś naturalnym. Homoseksualiści w wielu krajach żądają pełnego prawa do adopcji, po tym, jak wywalczyli prawa do zawierania "małżeństw". Co ciekawe, tylko 2 proc. homoseksualistów skorzystało z prawa do małżeństwa. Oni tego wcale nie chcą. Oni chcą adoptować dzieci. Jeżeli ośrodki adopcyjne nie chcą oddawać im dzieci, wtedy rzekomo dyskryminują. W Anglii adopcyjne ośrodki katolickie musiały zaprzestać działalności, bo nie chciały dawać dzieci homoseksualistom. Im dłużej czekamy z oporem, tym cena będzie wyższa. Ja dotąd walczę samotnie, ale zdaję sobie sprawę, że bez organizacji nie dam rady. I lada dzień zakładamy w Niemczech organizację "Gender STOP". Jestem przy tym w pełni świadoma, że wszystko zależy od błogosławieństwa Bożego. Ale uważam, że warto zaangażować się całym swoim życiem w tę sprawę, niezależnie od tego, czy wygramy, czy też nie.
opublikowano: 22 września 2013r.
wpolityce.pl
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.